wtorek, 30 lipca 2013

Współwłasność - radość czy udręka?



Postanowiłam napisać parę słów o współwłasności – na czym polega i co się z nią wiąże, bo jest to temat wywołujący sporo nieporozumień.



Kodeks cywilny określa współwłasność jako sytuację, w której własność tej samej rzeczy może przysługiwać niepodzielnie kilku osobom. Może ona być bądź współwłasnością łączną bądź współwłasnością w częściach ułamkowych.

Współwłasność łączna powstaje w określonych sytuacjach prawnych, najczęściej związanych z pozostawaniem w związku małżeńskim bądź uczestnictwem w spółce osobowej np. cywilnej.

Natomiast współwłasność w częściach ułamkowych, którą chcę tutaj omówić,  najczęściej powstaje w sytuacji, gdy kilka osób, często w wyniku zdarzeń od nich niezależnych, zostaje  współwłaścicielami tej samej rzeczy, i każdej z tych osób przysługuje w tej rzeczy określony ułamek. Sytuacja taka może mieć miejsce np. w wyniku otrzymania rzeczy wspólnie w spadku, bądź darowiźnie, ale też i wtedy, gdy kupujemy określony udział w nieruchomości np. w drodze dojazdowej lub lokalu garażowym.

Bardzo często współwłaściciel nieruchomości uważa, że ponieważ faktycznie użytkuje konkretną część nieruchomości np. pas ziemi pod płotem od strony drogi, to jego udziałem jest właśnie ta konkretna część. Takie przekonanie jest mylne, ponieważ współwłasność ułamkowa jest współwłasnością niepodzielną, a więc nie dotyczącą konkretnej, określonej części nieruchomości, ale rzeczy jako całości.  Często tłumaczę to w ten sposób, że współwłasność ułamkowa dotyczy każdego metra kwadratowego danej nieruchomości, i w tym metrze kwadratowym mamy ten „swój” ułamek.
Jakie są blaski i cienie bycia współwłaścicielem? Każdy ze współwłaścicieli może swobodnie dysponować swoim udziałem tzn. może go sprzedać, podarować, zamienić czy zapisać w spadku, i dokonując tych czynności nie potrzebuje zgody pozostałych współwłaścicieli. Może też swój udział obciążyć hipoteką.  Uprawnienie współwłaściciela do rozporządzania swoim udziałem nie może zostać wyłączone, ani ograniczone, jednak każdy ze współwłaścicieli może zobowiązać się (np. przez określony czas) do tego, że nie dokona określonych rozporządzeń swoim prawem.

Natomiast wszelkie czynności dotyczące całej nieruchomości wymagają zgody wszystkich współwłaścicieli, czyli np. ustanowienie na nieruchomości służebności przejazdu i przechodu, ustanowienie użytkowania, obciążenie hipoteką całej nieruchomości. Jeżeli nie można uzyskać zgody wszystkich, a jest konieczne podjęcie pewnych działań, wówczas współwłaściciele mający ponad połowę udziałów mogą wystąpić do sądu o rozstrzygnięcie sprawy.

Współwłaściciele mogą ustalić między sobą w drodze umowy tzw. podział quoad usum polegający na podziale nieruchomości do korzystania i wtedy skonkretyzować, kto z jakiej części tej nieruchomości będzie faktycznie korzystał. Bardzo często taki podział do korzystania ma miejsce w sytuacji nabycia udziału w lokalu garażowym, gdzie przypisuje się konkretnym osobom prawo do korzystania z miejsc parkingowych. Najczęściej do takiej umowy dołącza się mapkę, która pokazuje części wydzielone do wyłącznego korzystania dla poszczególnych współwłaścicieli. Można też podział taki ujawnić w księdze wieczystej, wówczas prao to jest jawne dla wszystkich.  

Współwłasność jest z założenia stanem przejściowym, w związku z czym każdy ze współwłaścicieli może żądać zniesienia współwłasności w każdym czasie. Zazwyczaj zniesienie współwłasności nieruchomości następuje poprzez jej fizyczny podział, czyli wydzielenie z niej nowych działek i przyznanie ich na wyłączną własność poszczególnym osobom. Jeśli z jakichś względów nie jest to możliwe, można nieruchomość sprzedać i podzielić się ceną proporcjonalnie do sprzedawanych udziałów.

Należy też pamiętać, że współwłaściciel ponosi opłaty związane ze swoim udziałem odpowiadające jego wysokości, takie jak podatek od nieruchomości, opłata z tytułu użytkowania wieczystego lub z tytułu zarządu. A więc, decydując się na zakup działki budowlanej i kupując dodatkowo „w pakiecie” udział w drodze pamiętajmy, że im większy będzie ten udział tym większe nasze koszty w przyszłości, a przecież nabywając mniejszy udział mamy również prawo do współdecydowania o losie całości.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Problem z księgą wieczystą



W maju tego roku Sąd Najwyższy podjął uchwałę w składzie 7 sędziów, która może mieć spory wpływ na to, co dzieje się na rynku nieruchomości, a szczególności na zakładanie ksiąg wieczystych dla lokali spółdzielczych.

Z uchwały SN z dnia 24 maja 2013 roku sygn. III CZP 104/12 wynika, że: „spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu ustanowione w budynku położonym na gruncie, do którego spółdzielni nie przysługuje własność albo użytkowanie wieczyste stanowi ekspektatywę tego prawa; niedopuszczalne jest założenie księgi wieczystej w celu jej ujawnienia”.
Co to oznacza w praktyce? Nie będzie można założyć księgi wieczystej dla lokalu spółdzielczego, jeśli spółdzielnia nie ma uregulowanego prawa do gruntu. Problem dotknie w szczególności osób kupujących mieszkania spółdzielcze posiłkując się kredytem bankowym. Bank udzielając kredytu żąda, aby jego spłata  zabezpieczona została między innymi poprzez ustanowienie hipoteki na nabywanym lokalu. I tu pojawia się kłopot. Mieszkania spółdzielcze nie zawsze mają księgę wieczystą, w odróżnieniu od lokali hipotecznych. Do tej pory można było taką księgę wieczystą dla lokalu spółdzielczego założyć, po przedstawieniu odpowiedniego zaświadczenia ze spółdzielni, zaś kwestia nieuregulowania przez spółdzielnię stanu prawnego gruntu nie była przeszkodą. Niestety teraz będzie inaczej. Sprawa ta dotyczy przede wszystkim spółdzielni, które budowały w czasach PRL, a kwestie własnościowe do dziś nie są załatwione.   
W praktyce może się więc okazać, że po kupieniu mieszkania i wypłacie kredytu, sąd odmówi założenia księgi wieczystej, a wówczas bank udzielający kredytu nie będzie miał żądanego zabezpieczenia. Jak zachowają się banki w zaistniałej sytuacji jeszcze nie wiadomo, ale można przypuszczać, że zażądają od kredytobiorcy dodatkowych zabezpieczeń w postaci ustanowienia hipoteki na innej nieruchomości, a w braku takiej możliwości być może zmienią zasady kredytowania.
Dla własnego spokoju, lepiej więc decydując się na zakup takiego mieszkania, poprosić sprzedającego o zaświadczenie ze spółdzielni mieszkaniowej, z którego wynikać będzie czy spółdzielnia ma prawo do gruntu, na którym stoi budynek. Wtedy będziemy mogli bezpiecznie zaciągnąć kredyt.  
Jeśli lokal spółdzielczy położony w budynku, który stoi na gruncie o nieuregulowanym statusie prawnym ma już księgę wieczystą, również możemy spać spokojnie, księga taka została założona zgodnie z uprzednio obowiązującym prawem i obecnie nie zostanie zamknięta.  

poniedziałek, 15 lipca 2013

Nabycie spadku - sądownie czy notarialnie?


Od  pewnego czasu pojawiła się możliwość, aby stwierdzenia nabycia spadku dokonać u notariusza, dokładniej rzecz biorąc nazywa się to „aktem poświadczenia dziedziczenia”.

Jest to droga o wiele szybsza i z reguły mniej stresująca dla większości osób, ale jest parę kwestii, o których należy wiedzieć decydując się na takie załatwienie sprawy.
Po pierwsze, u notariusza możemy się spotkać tylko wtedy, jeśli nie ma żadnego sporu pomiędzy spadkobiercami. Jeżeli spadkobiercy są skonfliktowani pozostaje im tylko droga sądowa.  
Po drugie, co ważne, u notariusza wszyscy spadkobiercy muszą się stawić osobiście, nie jest możliwe działanie przez pełnomocnika. Jeśli więc spadkobiercy mieszkają w różnych miastach lub zagranicą i trudno jest im się spotkać w tym samym dniu, to pozostaje tylko wniesienie sprawy do sądu o stwierdzenie nabycia spadku, ponieważ do sprawy sądowej można udzielić pełnomocnictwa. Pełnomocnictwo takie może zostać udzielone innemu spadkobiercy lub osobie trzeciej.
Po trzecie, jeśli spadek dziedziczą małoletnie dzieci, wówczas zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego, przyjęcie spadku następuje co do zasady z dobrodziejstwem inwentarza tzn. tylko do wartości czynnej spadku, w części nie obciążonej długami. W takiej sytuacji sąd cywilny musi sporządzić spis inwentarza, czyli wykaz całego majątku zmarłego, jego aktywów i pasywów. Ponieważ. i tak istnieje tu obowiązek udziału sądu w postępowaniu, więc lepiej całą sprawę od początku przeprowadzić przed sądem.


Testament: w domu czy u notariusza?


Myśląc o swojej przyszłości i zabezpieczeniu rodziny wiele osób decyduje się na uregulowanie swoich spraw majątkowych za życia sporządzając testament. Obecnie jest to jedyna w prawie polskim instytucja pozwalająca na rozrządzenie majątkiem na wypadek śmierci.

Polskie prawo przewiduje kilka rodzajów testamentów, z których najczęściej  sporządzane są testamenty zwykłe pisemne oraz testamenty notarialne.
Zwykły testament pisemny można sporządzić samemu, jednak, aby był on ważny  musi w całości być sporządzony pismem ręcznym, a więc wykluczone jest pismo maszynowe lub wydruk komputerowy, następnie testament trzeba podpisać i  opatrzyć datą.
Testament taki można oczywiście schować w domu w szufladzie, ale dobrze jeśli ktoś wie o jego istnieniu, bo inaczej nie będzie mógł zaistnieć w obrocie prawnym. Ten rodzaj  testamentu pozwala na jego łatwe sporządzenie i dzięki temu jest dostępny dla każdego, jednak istnieje możliwość jego łatwej utraty np. w wyniku pożaru lub działania osób, które mogą mieć interes w jego ukryciu bądź zniszczeniu.
Innym rodzajem testamentu jest testament notarialny. Nie jest on „ważniejszy” niż ten pisemny, jednak co warte rozważenia, notariusz wyjaśnia osobie zainteresowanej wszelkie wątpliwości związane ze sporządzeniem ostatniej woli i doradza najlepsze dla niej rozwiązanie, a często informuje też o kwestiach, których nie wzięliśmy pod uwagę lub po prostu nie mamy świadomości ich istnienia. Ponadto oryginał testamentu (z podpisem testatora) przechowywany jest w kancelarii notarialnej w sposób bezpieczny i uniemożliwiający dostęp osób trzecich, a na życzenie testatora lub jego spadkobierców mogą być wydawane kolejne wypisy. 
  Testament jest zawsze sporządzany przez jedną osobę, nie można sporządzać  testamentu wspólnego, np. przez małżonków.
Testament można odwołać w każdym czasie, zazwyczaj dzieje się to przy okazji sporządzania nowego testamentu. Odwołanie może być wyraźnie zapisane w treści nowego testamentu lub też wynikać z nowych zapisów, które wykluczają poprzednie w całości lub w części.
Sporządzenie testamentu notarialnego jest też jedynym sposobem wyrażenia ostatniej woli przez osobę, która nie może pisać np. z powodu niepełnosprawności.  „Podpis” takiej osoby polega wówczas na złożeniu tuszowego odcisku palca, zaś inna osoba wpisuje imię i nazwisko tej osoby na testamencie notarialnym umieszczając swój podpis.



Czy na pewno hipoteczne?



Wiele osób decydując się na nabycie mieszkania na rynku wtórnym staje przed pytaniem – mieszkanie hipoteczne czy spółdzielcze?

Z reguły większość nabywców odpowiada bez namysłu, że oczywiście mieszkanie hipoteczne, bo to „pełna własność”. Trzeba tu jednak rozważyć parę kwestii.
Mieszkanie spółdzielcze, czyli prawidłowo spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, to co prawda taka „ułomna własność”, bo w sensie prawnym lokal należy do spółdzielni mieszkaniowej, a nabywca ma tylko „spółdzielcze prawo do lokalu”, ale w sensie praktycznym nie ma żadnej różnicy, jeśli chodzi o dysponowanie takim mieszkaniem – można jest sprzedać, podarować, zamienić, zapisać w spadku. Należy wprawdzie uzyskać odpowiednie zaświadczenie ze spółdzielni, ale jest to zwykła formalność.
Najbardziej widoczną różnicą jest taka, że mieszkanie hipoteczne zawsze ma swoją odrębną księgę wieczystą, w której znajdują się wszystkie informacje na jego temat, czyli jego położenie, z jakich składa się pomieszczeń, ewentualnie pomieszczeń przynależnych, takich jak piwnica czy komórka lokatorska. Jest również podane jaki udział w gruncie (własności lub użytkowaniu wieczystym) związany jest  z tym lokalem. Można także wpisać prawa i roszczenia związane z lokalem, a także hipoteki je obciążające.
Często się zdarza, że dla mieszkania spółdzielczego również zakładana jest księga wieczysta, szczególnie w sytuacji, gdy wymaga tego bank udzielający kredytu na zakup lokalu, po to aby zabezpieczyć swoje roszczenia.
Pamiętajmy jednak, że samo założenie księgi wieczystej nie sprawia, że ulega zmianie status lokalu ze spółdzielczego na hipoteczny. Jest to nadal mieszkanie spółdzielcze, tyle, że ma założoną księgę wieczystą.
W przypadku mieszkania spółdzielczego zarządcą budynku jest spółdzielnia mieszkaniowa, która działając przez swój Zarząd i dzięki uchwałom podejmowanym przez członków spółdzielni oraz ich wpłatom na fundusz remontowy dba o wszelkie kwestie związane z ewentualnymi remontami, naprawami bądź nowymi inwestycjami w budynku. W przypadku mieszkania hipotecznego taką rolę przejmuje wspólnota, czyli wszyscy właściciele lokali. I to często stanowi poważny problem, w szczególności, jeśli chodzi o podejmowanie różnych decyzji. O ile małe wspólnoty, w których wszyscy się znają, są w stanie być mobilne i elastycznie dopasować się do potrzeb mieszkańców, o tyle w dużych wspólnotach jest to trudne, a często wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Wiadomo, ile osób tyle poglądów na temat tego, co jest najbardziej potrzebne i jak to zrealizować.  

Kolejną kwestią są opłaty z tytułu udziału w gruncie związanego z lokalem hipotecznym. W przypadku, gdy budynek stoi na gruncie stanowiącym własność są to niewielkie opłaty z tytułu podatku od nieruchomości, rzędu kilkudziesięciu złotych w skali roku. Inaczej, jeśli budynek stoi na gruncie oddanym w użytkowanie wieczyste, wówczas oprócz podatku od nieruchomości trzeba płacić także opłatę roczną za użytkowanie wieczyste. Jest to opłata ustalana każdego roku w drodze decyzji i może się zdarzyć, że będzie to kwota kilku tysięcy w skali roku.   

Bezpieczeństwo jest najważniejsze



Pytaniem, które pojawia się bardzo często jest: jak zawierając umowę sprzedaży  zabezpieczyć zapłatę ceny, tak aby obie strony czuły się bezpiecznie?

Najczęściej zdarza się tak, że przy sprzedaży mieszkania lub działki, podpisuje się  stosowny akt notarialny, jednak zapłata ceny nie następuje od razu, bo nikt przecież nie przynosi w gotówce kilkuset tysięcy złotych! A więc zapłata ceny zostaje odroczona o kilka dni lub tygodni. Klienci często oczekują, że w takiej sytuacji w umowie sprzedaży pojawi się zapis, że umowa ta dochodzi do skutku z chwilą zapłaty ceny.  Jednak wbrew powszechnym oczekiwaniom nie jest to możliwe, bowiem taki zapis stanowiłby warunek, co zgodnie z prawem cywilnym powoduje co do zasady nieważność takiej umowy sprzedaży.
Najczęściej stosowanym sposobem zabezpieczenia ceny jest poddanie strony kupującej egzekucji z art. 777 kodeksu postępowania cywilnego, są to tzw. „trzy siódemki”. Na czym to polega takie zabezpieczenie? Złożenie przez kupującego  oświadczenia w akcie notarialnym, że zobowiązuje się zapłacić określoną kwotę w wyznaczonym terminie na rzecz sprzedającego powoduje, że taki akt notarialny stanowi dla sprzedającego dokument równy wyrokowi sądu. W związku z tym może on bez konieczności prowadzenia procesu sądowego o zapłatę dochodzić swojej należności w ten sposób, że uzyska najpierw w sądzie klauzulę wykonalności, a następnie zgłosić się do komornika, który będzie prowadził egzekucję z całego majątku zobowiązanego, w tym również lub nawet przede wszystkim z tego kupionego mieszkania lub działki. Te „trzy siódemki” stanowią standardowe zabezpieczenie, gdy zapłata ceny nie następuje od razu, co jest raczej jest regułą.  
Oprócz tego standardowego zabezpieczenia istnieją również inne sposoby zabezpieczenia zapłaty ceny.
Sposobem takim jest złożenie kwoty stanowiącej cenę (lub jej część) do depozytu notariusza, co musi mieć związek z czynnością dokonywaną przez tego notariusza. Czynnością taką może być na przykład zawarta uprzednio umowa przedwstępna sprzedaży lub porozumienie stron co do umowy. Pieniądze składane do depozytu należy wcześniej przekazać notariuszowi, najczęściej poprzez wpłatę tej kwoty na rachunek bankowy kancelarii. Ze złożenia pieniędzy do depozytu sporządza się protokół, który określa kto i w jakim celu składa te pieniądze do depozytu oraz kto, w jakim terminie i ewentualnie po spełnieniu jakich warunków może je odebrać. Jest to jeden z najbardziej bezpiecznych sposobów zabezpieczenia zapłaty ceny, bowiem jeszcze przed podpisaniem umowy sprzedaży Sprzedający ma pewność, że jego pieniądze są zabezpieczone i otrzyma je po zawarciu umowy.
Można też usprawnić sobie sposób zapłaty przez pewne czynności techniczne, które sprawią, że cały proces będzie bardziej bezpieczny. Jest to na przykład założenie przez obie strony rachunków w tym samym banku, najlepiej internetowym, dzięki czemu można umówić się na zapłatę poprzez dokonanie przelewu w trakcie wizyty w kancelarii notarialnej. Dzięki temu, że obie strony mają rachunki w tym samym banku zapłata następuje on-line i  Sprzedający ma natychmiastową informację o wpływie środków na jego rachunek bankowy, dzięki czemu  wie, że może spokojnie podpisać umowę sprzedaży. Takie rozwiązanie jest możliwe w sytuacji, gdy zapłata następuje ze środków własnych.
Co wówczas, jeśli zapłata ceny następuje z kredytu bankowego? Czasem na życzenie stron organizuje się podpisanie umowy sprzedaży w banku, który udziela Kupującemu kredytu, wcześniej oczywiście ustalając z tym bankiem wszelkie szczegóły transakcji. Wówczas po podpisaniu umowy bank niezwłocznie uruchamia środki, o czym Sprzedający jest powiadomiony i wie, ze jego płatność zostanie na pewno zrealizowana.


Analogowy notariat


Wiele osób wyraża zdziwienie, dlaczego w dobie postępującej cyfryzacji nie można  dokonać opłat za dokonane czynności notarialne kartą płatniczą. Ponieważ pytanie postawione w tytule posta pojawia się dość często, spróbuję więc pokrótce na nie odpowiedzieć.

Przychodząc do kancelarii notarialnej w celu załatwienia swojej sprawy często zostawia się spore kwoty pieniędzy.
Są to oprócz taksy notarialnej, czyli wynagrodzenia notariusza, powiększonej o 23% podatek VAT, również inne opłaty. A więc, przede wszystkim podatek od czynności cywilnoprawnych (dawniej nazywany opłatą skarbową), który płacimy przy umowie sprzedaży, zamiany, pożyczki i innych czynnościach, czasem podatek od darowizny oraz opłata sądowa za wpisy w księgach wieczystych.
Zgodnie z przepisami ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych notariusz jest płatnikiem tego podatku, jeśli sporządza akt notarialny. Oznacza to, że notariusz ma obowiązek prawidłowo naliczyć ten podatek, pobrać go od zobowiązanego, a następnie odprowadzić w terminie do urzędu skarbowego. Ponosi też z tego tytułu odpowiedzialność karnoskarbową. Co więcej, notariusz ma obowiązek uzależnić dokonanie czynności od uprzedniego zapłacenia tego podatku, czyli, że nie wolno mu podpisać aktu notarialnego, jeśli strona podatku nie wpłaci.
Notariusz jest także płatnikiem podatku od darowizny sporządzanej w formie aktu notarialnego, a także zawartej w tej formie umowy nieodpłatnego zniesienia współwłasności lub ugody w tym przedmiocie.  A więc podpisując umowę darowizny, od której pobierany jest podatek należy tę kwotę uiścić w kancelarii.
Notariusze pobierają również opłatę sądową od wniosków o wpis do księgi wieczystej zawartych w akcie notarialnym i obowiązani są uzależnić sporządzenie takiego aktu notarialnego od uprzedniego uiszczenia przez strony należnej opłaty sądowej.
Podatki stanowią przeważającą część kwoty, którą klient płaci w kancelarii, bo np. przy zakupie mieszkania za 300.000,00 podatek od czynności cywilnoprawnych wyniesie 6.000,00 zł.
Wszystkie te podatki i opłaty są to kwoty należne Skarbowi Państwa, w którego imieniu są od klienta pobierane i wpłacane bądź do urzędu skarbowego, bądź do sądu. Dodam jeszcze, że ustawodawca nakłada na notariuszy jedynie obowiązek naliczenia i pobrania tych opłat oraz terminowej ich wpłaty pod sankcją surowej odpowiedzialności, natomiast nie przyznaje z tego tytułu żadnego wynagrodzenia, ani przywilejów.
Ponieważ zaś firmy zajmujące się obsługą kart płatniczych pobierają od każdej transakcji określony procent jej wartości, którą płaci przyjmujący należność, w tym konkretnym przypadku oznaczałoby to, że notariusze dodatkowo ponosiliby koszty poboru podatków w imieniu fiskusa. Nie należy się więc dziwić, że na razie ta kwestia pozostanie bez zmiany.

czwartek, 11 lipca 2013

Jak obalić ustrój?


Nie każdy ma duszę rewolucjonisty, ale można zrobić małe obalenie ustroju we własnym zakresie. A rzecz będzie o umowach majątkowych małżeńskich.


Z chwilą zawarcia związku małżeńskiego powstaje między małżonkami tzw. ustrój wspólności ustawowej małżeńskiej. W uproszczeniu można go nazwać „co moje to i twoje”, czyli wszystko co razem nabywamy jest wspólne. Wyjątkiem są rzeczy nabyte w spadku, w drodze darowizny lub przed zawarciem małżeństwa, bo te należą tylko do konkretnej osoby.

„Obalenie” tego ustroju wspólności ustawowej to właśnie zawarcie umowy majątkowej małżeńskiej, popularnie nazywanej „intercyzą”.  Jest kilka rodzajów takich umów, jednak najczęściej zawierana jest umowa wprowadzająca tzw. ustrój rozdzielności majątkowej według zasady „co moje to moje, a co twoje to twoje”.

Intercyzę można spisać także przed zawarciem małżeństwa, wtedy ustrój wspólności ustawowej w ogóle nie powstaje, a więc nie trzeba go „obalać”.

Intercyzę spisuje się u notariusza i działa ona od chwili jej podpisania, nigdy wstecz. Działanie wsteczne można uzyskać jedynie orzeczeniem sądu o wprowadzeniu rozdzielności.  

Zawarcie intercyzy powoduje, że każdy z małżonków może samodzielnie zawierać wszelkie umowy i nabywać majątek, w tym nieruchomości i lokale, bez zgody, a nawet wiedzy drugiego małżonka. Warunkiem jest jedynie okazywanie tej umowy przy podpisywaniu aktu notarialnego bądź innej umowy np. umowy kredytowej w banku.

Co ważne, jeśli przed zawarciem intercyzy małżonkowie zaciągnęli wspólnie jakieś zobowiązania to obowiązek ich spełnienia nadal na nich ciąży, można ewentualnie ustalić między sobą, że jedno z małżonków będzie spłacać wierzyciela. Jednak takie wewnętrzne ustalenie nie ma skutku w stosunku do wierzyciela, który może według swojego uznania ściągać dług od każdego z małżonków.

Często powodem zawarcia intercyzy jest sytuacja, gdy jedno z małżonków prowadzi działalność gospodarczą i powstaje obawa, że z tego tytułu mogą powstać długi, które wierzyciel będzie chciał ściągać z majątku wspólnego. Należy jednak wziąć pod uwagę, że:

- zgodnie z treścią art. 111 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 roku Ordynacja podatkowa „małżonek podatnika, który zawarł z podatnikiem umowę małżeńską o wyłączeniu wspólności ustawowej, odpowiada całym swoim majątkiem solidarnie z podatnikiem prowadzącym działalność gospodarczą lub wykonującym wolny zawód za zaległości podatkowe wynikające z tej działalności i powstałe w okresie, w którym stale współdziałał  z podatnikiem w jej wykonywaniu, osiągając korzyści z prowadzonej przez niego działalności”,

- zgodnie treścią art. 116 oraz art. 126 Ustawy z dnia 28 lutego 2003 roku Prawo upadłościowe i naprawcze „roszczenia małżonka upadłego wynikające z umowy majątkowej małżeńskiej mogą być uwzględnione tylko wówczas, gdy była ona zawarta wcześniej niż dwa lata przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości oraz o tym, że zniesienie wspólności majątkowej umową majątkową jest skuteczne w stosunku do masy upadłości tylko wtedy, gdy umowa zawarta została co najmniej dwa lata przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości”.

Co to oznacza w praktyce?

Po pierwsze odpowiedzialność podatkowa małżonka osoby prowadzącej działalność gospodarczą wynikająca z wyżej powołanych przepisów ordynacji podatkowej.  

Po drugie, w sytuacji, gdy któryś z małżonków prowadzi działalność gospodarczą samo zawarcie intercyzy nie wystarczy, aby ochronić majątek wspólny przed wierzycielami. Jeśli następuje upadłość to intercyza musi być zawarta co najmniej dwa lata wcześniej, po to aby wspólny majątek nie wszedł w skład masy upadłości i nie był następnie zarządzany przez syndyka masy upadłości.